Jesienią 2023 roku urodziłam córkę. Zrozumiałam, że zabierając głos w sprawach szkoły, mówię w jej imieniu. Walczę o jej przyszłość. To patetyczne, ale zupełnie mi to nie przeszkadza. Otóż głęboko wierzę, że również ode mnie – nie tylko od ministrów, samorządowców czy kuratorek – zależy to, jak będą wyglądały nasze szkoła i przyszłość.
Edukacja przyszłości nie jest dla mnie przede wszystkim opowieścią o XXII wieku, nowych technologiach (również takich, których jeszcze nawet nie umiemy sobie wyobrazić) czy lekcjach kodowania. Kiedy myślę o tym, co dopiero nastąpi, skupiam się na jutrze, kolejnym tygodniu, semestrze, następnym roku szkolnym. Bo szkoła to nie tylko przygotowanie do życia, które dopiero nastąpi. Szkoła to również życie tu i teraz.
A ja mam tylko sześć lat – zanim moja córka pójdzie do szkoły – by coś zmienić. Inne dzieci mają go jeszcze mniej albo już są uczennicami czy uczniami. Dlatego od decydentów domagam się działań już dziś.
Sięgnij po książkę „Cała nadzieja w szkole” i przekonaj się, ile można zrobić dla edukacji własnego dziecka.